Brak tytułu
Godziny, minuty, sekundy. Uciekające przez skrzywioną czasoprzestrzeń, wypełnione kilogramami samotności. Niewymownie się polubiłyśmy, konwersując przy cytrynowej herbacie i kroplach czerwonego wina. Kłócąc się z własnym sercem, próbuję odgadnąć sens skrywanych spojrzeń. Przyznaje się, pokochałam te maleńkie szczegóły. Kiedy wciskasz mi cytrynę do herbaty, gładzisz mój policzek, przyglądasz mi się ukradkiem, śmiejesz się z moich nierealnych marzeń, gdy twoje tęczówki odprowadzają mnie ścieżką jesiennych wspomnień. Uwielbiam tę niepewność towarzyszącą mi na każdym kroku. Wiatr, uderzający w policzki. Deszcz, tańczący za oknem.
na szczęście muszę poczekać
muszę poczekać.. hmm.. cytrynowe szaleństwo muśnięte płatkiem skrywanych wspomnień w przesiąknięte czekoladowym deszczem.. tak bym to opisała.. tak, zdecydowanie tak..
OdpowiedzUsuńi ten opis bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńpowiem tylko tyle, że jest pięknie. wybacz, ale dziś nie stać mnie na nic głębszego.
OdpowiedzUsuńdziękuję, zwykłe słowo wystarczy ;)
OdpowiedzUsuńNiepewność jest rzeczą ludzką. Cieszę się, że powoli wraca wszystko do normy. Przynajmniej tak czuję... Mylę się? u mnie nna - moj-zamek-ze-szkla
OdpowiedzUsuńpowolutku zaczyna być lepiej
OdpowiedzUsuńszczegóły są najpiękniejszy. nikt inny na pewno tak cudownie nie wciska cytryny do herbaty...
OdpowiedzUsuńmasz racje, jest w tym mistrzem;)
OdpowiedzUsuń