oddalasz się ode mnie

Wziąłem ją za rękę i przyciągnąłem bliżej, żeby móc smakować jej zapach. Była przesiąknięta wiosennym porankiem zroszonym nocnym deszczem. Uśmiechała się zalotnie, jednak jej oczy demaskowały cały obraz duszy, w której panowała tęsknota i chaos. Dłonie miała zimne, jakby przed ułamkiem sekundy wyciągnęła je z śnieżnej zaspy. Dopiero teraz, trzymając ją tak blisko serca, uświadomiłem sobie, jak bardzo za nią tęskniłem. Jak wypełniane nadzieją dni uciekały przyćmione jej obrazem. Była krucha, delikatna i nierozsądna. Była taka jaka nie powinna być, a jednak ta paleta cech była unikatowa i przeznaczona wyłącznie dla niej. Nie kochałem jej, ale istniało coś w moim sercu, co bardzo jej potrzebowało. Musnąłem wargami jej czoło, a ona zamknęła oczy wtulając swoje policzki w moje ramię. Wiedziałem, że to uwielbia.
- Tęskniłam - wyszeptała, chciałem odpowiedzieć jej tym samym, jednak te wyrazy nie potrafiły stać się rzeczywistością. Czy nie były prawdziwe? Przecież odliczałem dni do momentu, w którym zobaczę te oczy.
- Śniłaś mi się dzisiaj - nagle przypomniałem sobie o nocy, w której postanowiłem, że ją zobaczę, mimo iż wyjeżdżając obiecałem, że nie wrócę. Zastanawiałem się czy to było dziś, czy może miesiąc temu. To nie było istotne. Bez niej wszystkie noce były podobne.
- Czy to był dobry sen? - spytała i w jej źrenicach pojawił się strach. Teraz byłem pewien, że ten sen to nie przypadek.
- Nie - uciekła wzrokiem. Chwyciłem w palce pojedynczy, skręcony kosmyk włosów i odłożyłem na swoje miejsce. Była tak tajemnicza, że tylko jej oczy mówiły całą prawdę.
- Oddalasz się ode mnie. Jednak czasem myślę, że dzięki tej nieobecności jesteś bliższy, niż wcześniej - powiedziała, nie uciekając już oczyma. Wiedziałem, że ma rację. Można odejść i nieustannie być blisko. Nie chodzi mi o bliskość fizyczną, o namacalny dotyk, żywe słowo, ale myśli i wspomnienia, które mnie otaczają od momentu, kiedy wyjechałem. Istniała w każdej chwili, w każdej błahej czynności, w każdej nocy, w każdej mijanej twarzy. Z każdym dniem ta obecność stawała się coraz większa i choć była tak odległa fizycznie, duchowo była obok mnie. Nigdy wcześniej, mając ją na wyciągnięcie ręki, nie poświęcałem jej tyle czasu. Teraz już wiem. To wspomnienia sprawiają, że istniejemy w czyjejś pamięci, dozgonnie.
- Wiesz, można zakochać się we wspomnieniach.



Komentarze

  1. Re: Najpierw trzeba wyznaczyć, gdzie ma początek "od nowa", a ja nie potrafię tego zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  2. To piękne... Ale nie zależnie od piękna i wyjątkowości wspomnień, nie należy się w nich zatracać i nimi żyć. Wtedy tracimy teraźniejszość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Animus_Byle_do_piatku22 grudnia 2011 04:09

    Wspaniałe, magiczne, genialne... jednym słowem: cudowne! Przepięknie opisujesz uczucia i emocje. Zapraszam na http://byledopiatku.blog.onet.pl - kolejny rozdział i wielki błąd Bridget, który może ją wiele kosztować! Czekam na twoją opinię! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękny fragment, chwila, która mogłaby trwać wiecznie :)Uwielbiam wtulać się w mojego ukochanego. Czuję się wtedy najbezpieczniej na świecie. A gdy całuje mnie w czoło, przymykam oczy ze szczęścia i delikatnie się uśmiecham :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty