smakuję życie

Odchodzi w zakamarki wspomnień rok, którego datę wyznaczyła śmierć. Chciałam zniknąć cicho, niewidzialnie, bezboleśnie. Pragnęłam kawałka nieba z szczęściem o poranku. Miłości kruszącej obojętność na drobne cząsteczki. Powietrza o smaku wolności. Przegrałam. Koniec był tak blisko. Stawał się namacalny. Niemal czułam dotyk śmierci muskającej moją dłoń. Dawka była odpowiednia, ale życiem kierowało coś innego. Bóg, który życzył sobie, żebym została, ścierając łzę z czyjegoś policzka, wysłuchując zranionej duszy, uśmiechając się do smutku. Chciał mnie na Ziemi. Nie szukając miejsca w Niebie. Teraz, mam dłonie wypełnione własnym życiem. Potykam się, upadam, wstaję i ruszam w dalszą drogę. Śmierć nie jest rozwiązaniem. Jest kolejną kroplą krwi, którą przesiąkła Ziemia. Szczęście? Poszukuję, z niekorzystnym efektem. Miłość? Przechodzi obojętnie, Niebo? Kiedy je znajdę, opowiem. Uczę się człowieczeństwa i małych radości, które ukryły się w bielutkim śniegu, czekoladzie i tarczy Księżyca. Smakuję życie, powoli, niespiesznie, nie chcąc niczego zapomnieć.

Komentarze

  1. Nie, no, teraz to mnie już kompletnie zdołowałaś :( Ale i tak wspaniale się ciebie czyta. Na http://BYLEDOPIATKU.BLOG.ONET.PL pojawił się właśnie nowy rozdział, a w nim: Bridget pakuje się w niezłe tarapaty :) Zapraszam gorąco! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. łzę z czyjegoś policzka.. to tak jakby było o mnie?Cieszę się, że jestes egoistycznie i po Bożemu sie cieszę :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty