chodź, opowiem ci o niej

Chodź, opowiem Ci o Niej. Chwyć moją dłoń, właśnie tak, mocno. Ona też by sobie tego życzyła. Nie przerywaj, nie zadawaj pytań, tylko słuchaj. Każde z moich słów wyryje się w Twoim sercu. Będą urzeczywistniać się, kiedy samodzielnie będziesz odkrywał jej maleńkie detale. Wiem, że ją pokochałeś. Właśnie wtedy.
Spotkałam ją pewnego wiosennego poranka. Jej maleńką twarz oplatały orzechowe sprężynki. Była piękna, krucha i delikatna. Była idealna. Biegała boso, po sadzie ubielonym kwiatami kwitnącej wiśni. Uśmiechała się do słońca. Szczupłymi palcami wyplatała pajęczyny marzeń. Była w niej radość. Tak, wtedy dobrze o tym wiedziałam, to była radość. Jej zielone, niezbadane oczy błyszczały bezgłośnym uśmiechem. Biała sukienka unosiła się w taktach wiatru. Bardzo chciała opowiedzieć mi o Tobie. Chociaż Cię nie znała, dobrze wiedziałam, że mówi o Tobie. Było w niej tyle emocji, kiedy malowała słowami Twoje oblicze. Tęskniła za Tobą. Tęskniła najpiękniejszą z tęsknot. Dobrze wiedziała, ze się pojawisz. Swoim opisem odtworzyła każdy szczegół waszego spotkania. Wtedy pomyślałam, ze musi być wróżką. Było w niej coś magicznego.
- To mój mężczyzna - zaczęła - Jest doskonały. Bóg stworzył Go specjalnie dla mnie. Ma cząstkę mnie ukrytą pod powieką, pod skórą, głęboko w sercu. Dobrze wiem, że ma ten fragment, ponieważ właśnie tu - dotknęła skóry w miejscu gdzie biło serce - brakuje mi siebie. Jest trochę romantyczny, odrobinę nieśmiały, ma długie szczupłe palce, które tak perfekcyjnie wtapiają się w moje włosy. Uwielbiam przyglądać się Jego wargom. Szczególnie wtedy, kiedy za ułamek sekundy ma się pojawić uśmiech. Adresowany tylko do mnie. Jestem zakochana w Jego słowach, w milczeniu, w spojrzeniu. Niekiedy mnie drażni, denerwuje i irytuje. Jednak, jest fragmentem mojego życia.
Musiałbyś zobaczyć wtedy jej tęczówki. Były takie rozmiłowane. Dla mnie, była obrazem szczęśliwej kobiety. Wy, byliście nadzieją na miłość, w którą tak trudno uwierzyć. Spotykałam was w parku, w kościele, w sklepie. Uwielbiałam się Wam przyglądać. Nie zazdrościłam. To był rodzaj zachwytu i może trochę wyzyskiwania waszej radości.
Później spotkałam ją na brzegu rwącej rzeki z plikiem kartek w dłoni. Nie była w stanie euforii. Magia, urok i romantyczność odeszły. Na ich miejsce wkradli się nowi towarzysze. Przytulał ją smutek, rozczarowanie, tęsknota. Tęsknota nabrała innego wymiaru. Nie miała już właściwości kojących, lecz bolesne. Twarz miała szarą od łez, które próbowała tamować. Spytałam ją, gdzie odeszła radość.
- Rozczarowanie - słowo, które towarzyszy mi przeważająca część życia. Nie, nie zakochałam się. Nie snułam w głowie planów o wspólnej przyszłości. Nie wyobrażałam sobie nas za miesiąc, pół roku czy pięć lat. Nie płakałam niewytłumaczalnymi łzami. Lubiłam powracać wspomnieniami do wspólnie spędzonych chwil. Nadal gdzieś na nadgarstku czuję Jego dłoń. Między powiekami widzę Jego spojrzenie. Może to wszystko było jedynie Jego rolą, którą chciał zagrać jak najlepiej? Wiesz, jaka jestem naiwna i jak potrafię uwierzyć prawie we wszystko. Uwierzyłam. Pragnęłam szczęścia, miłości, wspólnych momentów. Chciałam rozpocząć nowe życie wyrywając się z sideł przeszłości. Szczęście jest zapisane na innej karcie mojego życia. Muszę przewrócić jeszcze wiele niezapisanych stron, żeby w końcu je spotkać. Nie można żyć złudzeniami. Nawet jeśli są one piękne i kuszą swoim idealizmem. Każde wyobrażenie, kiedyś zderzy się z rzeczywistością. Może eksplodować spełnieniem lub bolesną porażką.
Chodź, opowiem Ci o Niej. O tym jak bardzo ją skrzywdziłeś. Jak odebrano jej wszystkie istotne rzeczowniki. Wiesz, Ona nadal siedzi nad tą rzeką. Ciągle żyje nadzieją. Nie musisz jej nic obiecywać. Nawet nie powinieneś z nią rozmawiać. Jej niebo rozrywa się, umiera. Rzeczywistość kruszy pod palcami. W końcu jej oddech stanie się regularny. Wtedy wróci do domu. Nakarmi szarego kota. Wyciągnie przykurzony album, w którym schowała zdjęcia wykonane ze słów. W kolorowym kubku zaparzy herbatę. Włączy ulubioną piosenkę i ucieknie w ramiona snu.
Chodź, opowiem Ci o Niej. O tęsknocie oddalającego się nieba.
nie ma mnie w tej opowieści

Komentarze

  1. tyle smutku i bólu. Czy jest możliwe pogodzić się z odejściem miłości?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciężko zrozumieć taką miłość, jeśli w ogóle można ją tak nazwać, bo nie wiemy, czy tylko jedna spotyka nas w życiu. Przed tęsknotą uchronić się można chyba tylko w ramionach drugiego człowieka, który pokocha nas na nowo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby dziewczyna siedząca nad rzeką wrzuciła do niej kamienie, które będą zbiorem wszystkich złych emocji.. Jeśli zechce to stanie się odważniejsza na inną miłość.. choć nie tak idealną, równie grzeszną i ekscytującą..

    OdpowiedzUsuń
  4. Oby dziewczyna siedząca nad rzeką wrzuciła do niej kamienie, które będą zbiorem wszystkich złych emocji.. Jeśli zechce to stanie się odważniejsza na inną miłość.. choć nie tak idealną, równie grzeszną i ekscytującą..

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedyś przyzwyczaisz się do bólu, do jego siły.

    OdpowiedzUsuń
  6. miłość nie powinna nas ranić. może nie była tą właściwą?

    OdpowiedzUsuń
  7. tylko czy ta kolejna nie skończy się tym samym bólem?

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydaje mi się, że każdy ma w sobie jakąś Jej cząstkę...

    OdpowiedzUsuń
  9. Powinna relaksować i nie szarpać nerwów, ale chyba każdy doświadcza jej w inny sposób.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty